piątek, 7 marca 2014

Kulinarne podróże - paryskie makaroniki

Dzisiaj znowu zabieram Was do Paryża! Jedną z pozycji na naszej kulinarnej liście były słynne makaroniki. Na początku chciałyśmy odwiedzić tylko Ladurée jedną z najsłynniejszych paryskich kawiarni, w której można wybierać spośród kilkunastu smaków tych słynnych migdałowych ciasteczek. Moja koleżanka Amanda, która od kilku miesięcy mieszka we Francji, poleciła nam jednak inny adres - Pierre Hermé. Postanowiłyśmy z Karoliną, że nie ma co się ograniczać i odwiedziłyśmy oba miejsca ;) Na początku padło na Pierre Hermé. Cukiernia ma kilka sklepów w obrębie Paryża, a także stoisko w najbardziej znanym domu towarowym w mieście - Les Galeries Lafayette. My wybrałyśmy salon na Avenue de l'Opéra. Wszystkie adresy są do sprawdzenia na stronie internetowej


Przypadek chciał, że tego dnia były akurat Walentynki, więc w sklepie było dość tłoczno. Francuscy mężczyźni kupujący na ostatnią chwilę ciastka dla swoich dziewczyn lub chłopaków. Stojąc w kolejce miałyśmy przynajmniej czas, żeby zdecydować się na smaki. Padło na wanilię, karmel, orzech i różę z imbirem. Cena za jeden to 2,05€.  





Jak się pewnie domyślacie były nieprzyzwoicie dobre. Moim faworytami zostały wanilia i karmel. Ciastka były bardzo delikatne, a krem rozpływał się w ustach. Plus za na prawdę dużą ilość nadzienia. Szkoda tylko, że są tak małe. Mogłabym zjeść dziesięć i dalej mieć ochotę na więcej. Powinni wprowadzić do oferty wersję "plus size" - jeden duży makaronik o średnicy 10 cm :)
 

Następnie ruszyłyśmy w stronę Ladurée. Cukiernia również ma kilka oddziałów, ale ten największy znajduje się przy jednej z najsłynniejszych ulic świata - Avenue des Champs-Élysées. Tam również czekała na nas sporej wielkości kolejka. Chociaż szczerze to tylko raz widziałam, żeby nie było tam dużej ilości ludzi i było to w godzinach wieczornych na chwilę przed zamknięciem. Klientami zajmowało się kilku sprzedawców, więc po jakiś 10 minutach nadeszła nasza kolej. Wybrałyśmy owoce lasu z jaśminem i czekoladę z kokosem. Koszt jednego to 1,85€ (2,50€ jeżeli chcemy zjeść na miejscu). 








Makaroniki były zdecydowanie gorsze niż te od Pierre Hermé. Nadzienie miało konsystencje dżemu a ciasto było jakby cieńsze. Czekoladowo-kokosowy z kolei miał środek o konsystencji gumowatej, dalekiej od aksamitnego kremu. Niestety Ladurée chyba trochę za bardzo opiera się na renomie. 

Ja i Pierre Hermé w metrze :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz