środa, 13 listopada 2013

Chleb żytni na zakwasie i pomysł na genialną kanapkę

Mój pierwszy chleb na zakwasie! Nie pomyślałabym, że kiedyś z mojego piekarnika wyjdzie coś takiego :) Dużą zasługę miał w tym TEDxKraków, gdzie udało mi się upolować buteleczkę zakwasu w chyba pierwszym w Polsce zakwasbarze. Przepis jest autorstwa Trine Hahnemann, którą stali czytelniczy bloga (mimo wszystko mam nadzieję, że takowi istnieją) pamiętają z mojego postu na temat warsztatów chleba w Charlotte. W naszych TEDx'owych  goodybagach znalazł się m.in. przepis na chleb i paczka ziaren żyta. Na warsztatach zaopatrzyłam się także w duńską mąkę, więc mając wszystkie potrzebne składniki, nie miałam już żadnych wymówek, żeby tego chleba nie spróbować zrobić. Tak więc w zeszły piątek rozpoczęłam 30-godzinny proces pieczenia chleba. Tak, 30-godzinny. Ale spokojnie, mojej pracy było w tym dosłownie 20 minut, resztę czasu chleb stał w okolicach kaloryfera i "pracował". Myślę, że jak na pierwszy raz wyszedł całkiem niezły :) Pokazuję wam także przepis na kanapkę z chlebkiem żytnim w roli głównej z kozim serem i karmelizowaną cebulą. Czy to nie brzmi pięknie? 


Składniki:

Chleb:

3 łyżki stołowe zakwasu żytniego
625 ml letniej wody
250 g mąki żytniej
100 g mąki pszennej
1 łyżeczka soli
250 g ziaren żyta

Kanapka:

ser kozi
2 białe cebule
3 łyżki brązowego cukru
ocet balsamiczny
oliwa z oliwek
sól, pieprz

Przygotowanie:

Zakwas wymieszać z 275 ml letniej wody w dużej misce. Dodać sól i dwa rodzaje mąk. Dobrze wymieszać. Przykryć materiałową ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce na 24 godziny. Ja trzymałam na parapecie nad kaloryferem.

Po 24 godzinach dodać ziarna żyta i pozostałe 250 ml wody. Wymieszać i przelać do prostokątnej formy o wymiarach 25x12 cm. Przykryć ściereczką i odstawić w to samo ciepłe miejsce na kolejne 6 godzin.

Po tym czasie piec w 180 stopniach C (160 z termoobiegiem) przez około 50 minut. Może się okazać, że chleb będzie gotowy szybciej. Najlepiej po 40 minutach systematycznie sprawdzać wykałaczką czy ciasto w środku jest już gotowe. Patyczek po wbiciu do chleba, powinien wyjść suchy. Można też wyciągnąć chleb z formy i postukać w jego spód - powinien wydać głuchy odgłos. Ta opcja jest do wykonania jeżeli pieczemy w formie silikonowej, bo z metalowej chleb tak łatwo nie wyjdzie.  Wyjmujemy chleb z piekarnika i studzimy przez minimum 30 minut. Nie powinno się nigdy kroić chleba, od razu po wyciągnięciu z pieca. Ciasto w tym momencie jeszcze nie jest w 100% gotowe. W czasie kiedy ostyga, tak na prawdę jeszcze pracuje i "dopieka się".


Karmelizowaną cebulę robimy tak - posiekaną cebulkę smażymy na oliwie na małym ogniu, aż całkowicie zmięknie. Przyprawiamy solą, pieprzem. Dorzucamy cukier i czekamy aż się rozpuści. Dusimy przez kilka minut. Na koniec dodajemy 1-2 łyżeczki octu balsamicznego. 

Kromkę naszego pysznego chleba żytniego smarujemy kozim serem, a na wierzch nakładamy słodką cebulkę. Do tego kieliszek czerwonego wina i żyć, nie umierać!



sobota, 9 listopada 2013

Bœuf bourguignon - wołowina po burgundzku

Wołowina po burgundzku to jedno z najbardziej znanych dań Francji. Nie wiem dlaczego, ale kuchnia francuska kojarzy mi się z czymś strasznie skomplikowanym. Co raz częściej przekonuję się, że w cale tak nie jest i że nie trzeba być bardzo doświadczonym kucharzem, aby przygotować potrawy tego kraju. Boeuf bourguignon to mięso wołowe pieczone przez kilka godzin w winnym sosie z dodatkiem cebuli, czosnku i grzybów. Jest przepyszne! Długi czas pieczenia, powoduje że większość sosu odparowuje i pozostaje niesamowicie aromatyczna, słodkawa esencja w połączeniu z miękkim, rozpadającym się mięsem. Danie można podawać w towarzystwie pieczonych ziemniaków lub makaronu. Przepis, na którym się wzorowałam pochodzi z książki Mała Paryska Kuchnia Rachel Khoo. Brytyjka postanowiła zmienić coś w swoim życiu i przeprowadziła się do Paryża, gdzie ukończyła trzymiesięczny kurs cukierniczy w słynnej szkole gastronomicznej Le Cordon Bleu. W stolicy Francji została na stałe i w międzyczasie wydała kilka książek. Jedną z nich jest właśnie Mała Paryska Kuchnia. Jest to zbiór przepisów na najbardziej znane dania francuskie z małymi, osobistymi innowacjami. Rachel można oglądać na brytyjskim BBC, gdzie prowadzi swój własny program pod tą samą nazwą co książka. Jeżeli nie odbieracie tej stacji telewizyjnej - większość odcinków jest do obejrzenia na YouTube. 


Składniki:

900 g łopatki wołowej
3 duże czerwone cebule
4 ząbki czosnku
250 g pieczarek
150 g boczniaków
500 ml wytrawnego czerwonego wina (wino powinno być na tyle dobre, żeby dało się go wypić, jeżeli nie to zapewne nie nadaje się do gotowania)
300 ml wody
2 łyżeczki przecieru pomidorowego
2-3 łyżki mąki
10 goździków
1 gałązka suszonego rozmarynu
1 gałązka suszonego tymianku
2 liście laurowe
1 łyżeczka cukru
olej słonecznikowy
sól, pieprz

Przygotowanie:

Mięso pokrój na średniej wielkości kawałki, nie tak małe jak na gulasz. Mi wyszło około 10-12. Panieruj je w mące i usmaż na oleju po 2-3 minuty z każdej strony. Wyciągnij mięso na osobny talerz. Na tym samym oleju usmaż posiekaną cebulę, obrane ząbki czosnku (całe) i pokrojone grzyby, aż się zarumienią. Ponownie dodaj mięso i smaż przez 5 minut. 

Dolej wino, wodę i przecier pomidorowy. Dorzuć goździki, rozmaryn, tymianek, liście laurowe i cukier. Dopraw solą i pieprzem. Przelej całość do żaroodpornego naczynia i piecz pod przykryciem przez 3 godziny przy 150 stopniach C (130 z termoobiegiem). Danie najlepiej przygotować na dzień lub kilka godzin przed podaniem, aby mięso mogło "się przegryźć". 






wtorek, 5 listopada 2013

Sernik z białą czekoladą

Sernik to moje ulubione ciasto. Najbardziej smakuje mi ten puszysty, kremowy i delikatny. Rodzaj zbitego twarogu też może być smaczny, ale to już zależy od dodatków i spodu. W zeszłą sobotę upiekłam wersję z białą czekoladą. Użyłam jej jako główne źródło cukru w masie serowej. Spód zrobiłam z pokruszonych herbatników z masłem i cukrem - szybki sposób na kruche ciasto. Sernik spotkał się z pozytywną reakcją, a mi osobiście też bardzo smakował. Żałuję, że nie mogłam wziąć kawałku ze sobą do Krakowa (nie przeżyłoby podróży autobusem). Ale na pewno będzie okazja, żeby i tutaj go upiec :)



Składniki

Spód:
130 g herbatników
3 łyżki masła
2 łyżki brązowego cukru

Masa:
900 g twarogu (ja użyłam Mój Ulubiony firmy Wieluń)
200 g białej czekolady
100 g sera mascarpone
3 łyżki brązowego cukru
3 jajka
1 laska wanilii
2 łyżki mąki
sok z połowy cytryny

Przygotowanie:

Nagrzej piekarnik do 160 stopni C (180 bez termoobiegu).

Pokrusz herbatniki (w melakserze lub ręcznie), a następnie połącz je ze stopionym masłem i cukrem. Ciasto powinno mieć konsystencje plastyczną, tak aby po uformowaniu z niego spodu, trzymało się razem. Okrągłą formę do ciasta natłuść masłem i oprósz mąką. Spód wyłóż herbatnikami i dociśnij. Piecz przez 10 minut, uważając aby się nie przypalił.

W robocie kuchennym na średnich obrotach miksuj przez kilka minut ser, aż będzie bardziej kremowy niż po wyciągnięciu z opakowania. Dodaj mascarpone  i dalej miksuj. 

W rondlu pogrzej wodę, a  na wierzch połóż miskę (kąpiel wodna) i w ten sposób stop czekoladę. Zmniejsz obroty miksera na  niskie. Dodaj płynną czekoladę do masy serowej i dalej mieszaj. Dodaj miąższ z wanilii, cukier, sok z cytryny i mąkę. Na końcu dodaj jajka. Całość dobrze wymieszaj (ja na tym etapie dalej używałam miksera). 

Masę wylej na gotowy spód. Piecz przy temperaturze 200 stopni C (220 bez termoobiegu). Po 15 minutach zmniejsz temperaturę do 100 stopni C (120 bez termoobiegu) i piecz przez kolejne 20 minut. Po tym czasie wyłącz piekarnik, ale nie wyciągaj jeszcze sernika. Pozostaw go przy lekko otwartych drzwiach przez 2 godziny do ostygnięcia. Wtedy sernik co prawda opadnie, ale będzie puszysty. Przy zamkniętych drzwiczkach sernik będzie wyższy, ale bardziej zbity. 

Przed podaniem oprósz cukrem pudrem. 





piątek, 1 listopada 2013

Ugryź Kraków - Edo Fusion

Lubicie kuchnię japońską i tajlandzką? Azjatyckie przysmaki nie tylko w postaci sushi? Jeżeli tak, to wpiszcie restaurację Edo Fusion na swoją listę "do zrobienia". Restauracja powstała w pierwszej kolejności jako sushi bar, ale zwiększające się zainteresowanie klientów innymi daniami kuchni azjatyckiej, skłoniło właścicieli to otworzenie drugiego miejsca. Edo podaje kuchnię fusion - połączenie smaków Azji i Europy. Restauracja znajduje się w sercu Kazimierza na ulicy Miodowej. Wystrój jest bardzo przyjemny - świetny pomysł na zagospodarowanie ścian wiszącymi doniczkami i wodospadami. 


Na przystawkę zamówiłam plastry tuńczyka marynowane w sake z kaparami i czosnkiem. Danie było ciekawe, ponieważ pojedyncze składniki nie były nadzwyczajne, ale w połączeniu smakowały bardzo dobrze.  Zamówiliśmy także tajską zupę na bazie mleka kokosowego z kurczakiem i boczniakami. Była bardzo smaczna, ale strasznie ostra. Jeżeli nie jesteście fanami pikantnych dań to poproście obsługę o zmniejszenie dawki chilli w waszej porcji. W menu przy każdej pozycji jest od jednej do trzech papryczek, co oznacza stopień ostrości potrawy, ale dla mnie osobiście nawet jednopapryczkowe danie było bardzo ostre. 



Na danie główne wybrałam kremowe curry z krewetkami, ananasem i pomidorkami koktajlowymi. Do wyboru są dwie wielkości, do każdej jest porcja ryżu. Przyznam szczerze, że jak na cenę (38 zł) porcję są dość małe. Smakowo jednak bardzo dobre. Trudno mi stwierdzić czy tak powinno smakować prawdziwe tajskie danie, bo jeszcze nie miałam okazji zwiedzić tego kraju. Subiektywnie mogę jednak powiedzieć - mi smakowało :) 


Na naszym stole pojawiło się także kampungi, czyli danie koreańskie z chrupiącego kurczaka z dipem słodko-kwaśnym oraz smażony makaron z grzybami shitake. Spróbowałam po kawałku z każdego dania i nie zwiodłam się - w szczególności kurczak był bardzo dobrze przyrządzony.  Dobra opcja dla osób, które tak jak ja lubią połączenie mięsa i słodkich sosów. 



Ogólnie Edo Fusion to moim zdaniem miejsce warte odwiedzenia.  Menu jest bardzo różnorodne. Można spróbować dań japońskich, tajlandzkich i koreańskich.  Restauracja jest połączona z sushi barem, więc można również takie smakołyki zamówić. Jeżeli jesteście zainteresowani nowymi smakami, może lekko znudzeni wszechobecną kuchnią włoską, wybierzcie się na Miodową po nowe doznania kulinarne.



Edo Fusion
Miodowa 8
31-055 Kraków